Podróż do Relacji - Siostry w Architekturze Wnętrz
Rozmowa z Ewą i Basią przeniesie nas do korzeni ich pasji, sięgających czasów dzieciństwa, gdzie pierwsze malowania na ścianie były zaledwie zapowiedzią dzisiejszych realizacji w świecie architektury wnętrz. Wraz z siostrami odkryjemy, jakie inspiracje kierują ich projekty, jakie trendy widzą w przyszłości branży i jak unikalne podejście do projektowania wpisuje się w ich tożsamość jako projektantek wnętrz. Zanurzymy się również w szczegóły jednego z ich najnowszych projektów, odkrywając, jak elementy takie jak klatka schodowa czy przestrzeń spa stają się nie tylko funkcjonalnymi elementami, ale również nośnikami historii i emocji.
Przygotujcie się na inspirującą podróż przez świat projektowania wnętrz, gdzie talent, pasja i relacje rodzinne tworzą unikalne wnętrza.
Salon projektowany przez siostry z KOiKO
Maxfliz: Jak doszło do tego, że postanowiłyście wspólnie założyć biuro projektowe? Czy to zawsze było Wasze marzenie?
To było marzenie małej Ewy, którym zaraziła małą Basię. Wspólnymi siłami robiłyśmy metamorfozy naszego pokoju bazując na meblościance z PRL i meblach z odzysku. Wychowałyśmy się w ubogiej rodzinie. Wystrój naszego pokoju to była praca własna naszej mamy, która pięknie malowała i nas samych… Siedząc na podłodze i malując farbami plakatowymi ścianę pod oknem wiedziałam, że kiedyś będę spełniać nie tylko swoje marzenia o pięknym wnętrzu…
Maxfliz: Jakie są korzyści i wyzwania wynikające z prowadzenia biura projektowego razem jako siostry? Jakie jest Wasze największe osiągnięcie jako zespół?
Ewa/ Basia: Nie traktujemy tego jako wyzwanie. Widzimy w naszej współpracy głownie korzyści. Zaufanie i ogromne wsparcie. Śmiejemy się często, że mamy po dwójce dzieci, ale KOiKO ma w sumie czwórkę. Jak już zdecydowałyśmy się je rodzić, to jedno za drugim hahaha… To była logistyka Basi! Nasze starsze dzieci wychowywałyśmy niemalże w pracowni. To jest nasze najważniejsze osiągniecie. Nie zwolniłyśmy tempa pracy zostając matkami. Współpracowałyśmy ze sobą. W tamtym czasie, owszem, to było ogromne wyzwanie/ wyższa szkoła jazdy ;P Nadal jest. Okres pandemii wspominamy ze śmiechem i płaczem równolegle. My pracujące i nasze dzieci w domu na lekcjach zdalnych. Było grubo – teraz to widzimy.
p.s. tak sobie myślę po cichutku… miałyśmy trudne dzieciństwo – w zasadzie wychowywałyśmy się same od jakiegoś etapu. Rodzice mieli inne „pasje”…
To nas nauczyło tego, że mamy sobie dać radę i tyle. Razem – jako zespół - jesteśmy silniejsze.
Kuchnia projektowana przez siostry z KOiKO
Maxfliz: Czy macie jakieś wzorce lub inspiracje w świecie projektowania wnętrz, które szczególnie wpłynęły na Waszą twórczość?
Ewa/ Basia: Trudno powiedzieć… Jesteśmy w branży od 20 lat. Mnie (Ewa) zawsze fascynowały emocje ludzi, którzy widzą efekty pracy architektów wnętrz – lata temu oglądałam programy wnętrzarskie – czy to stanowi inspirację? Może pod względem emocji, jakie widziałam.
Chęć sprawiania ludziom radości swoją pracą i wiedzą – to jest „COŚ” - to jest nasz cel.
A co stanowi inspiracje? Człowiek / dosłownie / i jego potrzeby. Natura / przyroda i jej mechanizmy symbiozy. Podróże. Dzieci i ich proste odpowiedzi na trudne sprawy dorosłego świata.
Maxfliz: Wspomniałyście o różnicach w podejściu do projektów "konkretnych" i tych bardziej artystycznych. Czy jest jakiś projekt, który szczególnie utkwił Wam w pamięci, jako wyjątkowe wyzwanie lub kreatywny sukces?
Ewa/ Basia: To jest cholernie trudne pytanie. Dlaczego?
Mamy taką wspólną cechę … Jeśli coś stanowi dla nas wyzwanie, ale to już zrobimy to przestaje być wyzwaniem – skoro dałyśmy radę ;P Jesteśmy dla siebie bardzo krytyczne i wymagające. Porównałabym to do udziału w triathlonie, podnoszenia ciężarów albo pracy nad sylwetką – póki się przygotowujesz, to jest WOW! Ale, jak już to zrobisz – staje się czymś zwyczajnym/ osiągalnym dla każdego. Jest sporo takich projektów, przy których mówiłyśmy sobie: nie damy rady... Ale spinasz pośladki, uczysz się i działasz. Nie ma tutaj limitu.
Ten dom jest naszym wspólnym sukcesem. Potrafiłyśmy pomimo różnic w poczuciu estetyki Inwestorów a naszej, osiągnąć taki efekt, że wszyscy czują się tutaj dobrze i swobodnie…
Basia : sukcesem dla mnie jest to, że jestem zadowolona z efektu swojej pracy, a słysząc od mojego Klienta, że czuje się, jak u siebie w domu, wiem, że odniosłam „ten sukces”.
Projekt łazienki KOiKO
Maxfliz: Jak widzicie przyszłość branży projektowania wnętrz? Jakie trendy lub zmiany przewidujecie na przyszłość?
Ewa/ Basia: Trendy są na chwilę. Coś, co jest modne dzisiaj, za chwilę przestanie i wróci za kilka/ kilkanaście lat w zmienionej mniej lub bardziej formie. To co zostanie z nami to natura – wszystko, co z niej zaczerpniemy, będzie na zawsze. W kolorze, strukturze, formie. Dlatego naturalne materiały darzymy szczególnym szacunkiem.
Przyszłość już się dzieje. Jeszcze 20 lat temu nikt nie wyobrażał sobie tego, że wrzuci zdjęcie pomieszczenia, a sztuczna inteligencja zrobi projekt. Ale czy dobry? Wizualnie niezły czasem. Tylko dobry projekt, to nie jest ładny obrazek. O dobrym projekcie można mówić dopiero wtedy, gdy mieszka tam człowiek, a wnętrze spełnia jego potrzeby, wszystkie, w tym emocjonalne. Tego nie zrobi sztuczna inteligencja.
Zresztą, przeprowadziłam ostatnio mały eksperyment. Zapytałam sztucznej inteligencji czy jest w stanie zastąpić architekta wnętrz. Oczywiście dostałam długą odpowiedź, ale to, co jest w niej najistotniejsze dla nas, to kilka zdań: „Chociaż AI może generować propozycje projektów wnętrz na podstawie analizy danych i wzorców, jej zdolność do tworzenia z oryginalnością, kreatywnością i wrażliwością na estetykę jest ograniczona.”
Ludzkie emocje to coś, co nie ma daty przydatności i pozostaje niezależne od czasu i postępu. To na nich opiera się dobry projekt.
Ludzie są coraz bardziej zabiegani. Ci bardziej świadomi lub zwyczajnie zmęczeni, szukają odskoczni. Często uciekają daleko od miasta. Przestają izolować się od natury nowoczesnym ogrodzeniem, a wręcz zapraszają ją do domu. To jest wg nas przyszłość... Szacunek do świata, w którym żyjemy, wnętrza stylizowane na stworzone przez naturę, ale z wykorzystaniem nowinek technologicznych … A może nie – może powrót do prostego życia. Szkoda, że nie możemy zapytać o to naszych przyszłych wnuków… haha
Projekt sypialni KOiKO
Maxfliz: Czy moglibyście podzielić się jakąś ciekawą anegdotą lub historią z Waszej pracy, która najlepiej ilustruje Wasze podejście do projektowania wnętrz lub współpracy jako siostry?
Ewa/ Basia: Bardzo rozbawiła nas ostatnio jedna z naszych powracających Klientek. Zaczęła rozmowę od słów: „mam małą kuchnię, a dupne potrzeby”. Teraz – z perspektywy czasu wiemy, co dokładnie miała na myśli. Naszą współpracę nad projektem zakończyła słowami: „Ja wiedziałam, że Ty to zrobisz! Że zobaczysz projekt domu i nie będziesz zadowolona, ale podołasz. Serio – nikt by tego tak nie zrobił”. Co mamy powiedzieć? Serce rośnie!
W kategorii „siostrzane anegdoty” mamy ciekawą obserwację. Fantastycznie działa u nas mechanizm pt.: „a jakbyś Ty to zrobiła?”. Opisywanie słowami obrazu/koncepcji powoduje, że wyobraźnia słuchacza/ siostry, tworzy swój własny obraz. Często zaskakujący dla osoby/ siostry opowiadającej. Następuje chwila ciszy … po czym padają słowa: „nie to dokładnie miałam na myśli, ale to jest zajebiste!”
Podświetlone schody w projekcie KOiKO
Maxfliz: Projekt wnętrza, w którym się znajdujemy, wydaje się łączyć elegancję z naturalnym stylem. Jakie były główne założenia projektowe i inspiracje przy tworzeniu tego wnętrza?
Ewa/ Basia: Ten projekt ma już cztery lata. Tworzyłyśmy go dla pary, ale współpracowała z nami głównie kobieta. Elegancka, dojrzała, silna, zdecydowana i pewna siebie. Świadoma zasobów finansowych, ale bez uciekania w oczywisty przepych. Co bardzo ceniłyśmy w tej współpracy. Darzymy szacunkiem ludzi, którzy dysponują większym budżetem, ale się z tym nie obnoszą. Wnętrze tego domu miało otulać, być komfortowe, ale też wyjątkowe. Podoba nam się ta idea. To była świetna współpraca, w której Inwestor jest częścią zespołu i razem pracujemy nad efektem końcowym. Są tutaj miejsca, gdzie miało się błyszczeć. Stąd złoto w sypialni czy spa. Jest kilka elementów, które nie były naszym wyborem, a podyktowanym rozwiązaniem. Ale przecież o to chodzi w projektowaniu wnętrz – to jest nasza odpowiedź na potrzeby konkretnej osoby. Płynęłyśmy, a projekt ewoluował do swojej ostatecznej postaci, którą dzisiaj możemy podziwiać.
Natura w kuchni w projekcie siostr KOiKO
Maxfliz: Możecie przybliżyć nam główne cechy tego wnętrza? Jakie materiały, kolory i formy zostały użyte, aby osiągnąć pożądany efekt?
Ewa/ Basia: Kolory są odbiciem natury i otoczenia. Współgrają z ogrodem za oknem. Pamiętam, że zaczynałyśmy pracę w okresie jesiennym… Ta jesień weszła do domu. Trochę zieleni jeszcze zostało po wiośnie, ale przeważają już rudości i żółcie podłogi, ścian w towarzystwie grafitu, który miał być swego rodzaju pazurem przy jednoczesnym zmniejszeniu wizualnym kubatury domu, który był dla Inwestorów zbyt duży, żeby być przytulnym. Tutaj wszystko jest większe. Dosłownie… Wypoczynek, kuchnia, stół czy lampy… Nasi Inwestorzy widzieli realizację tego domu wykonaną przez kogoś innego – pamiętamy, jak mówili, że wszystko w nim wyglądało jak miniaturka z domku dla lalek. Dlatego postawiliśmy na mocne formy. Narożnik miał być ciężki, jakby uziemiać wspólnie z wyspą kuchenną. A klatka schodowa… No właśnie – to od niej zaczęłyśmy projekt. Uznałyśmy, że będzie broszką tego domu. Miejscem centralnym i spektakularnym równolegle. Szukałyśmy wyposażenia, które jest eleganckie, ale w taki nieoczywisty sposób – przykład – lampa nad schodami. Klasyczny kształt nawiązujący do tradycyjnego żyrandolu w nowoczesnym, lekko industrialnym nawet, wydaniu.
Maxfliz: Przestrzeń spa z widokiem brzmi niezwykle relaksująco. Czy możecie opowiedzieć więcej o tym elemencie projektu? Jakie były Wasze cele projektowe w kontekście stworzenia tej strefy?
Ewa/ Basia: To tam miało się błyszczeć. Inwestorka marzyła o złocie. A my o tym, żeby to złoto nie zdominowało wnętrza, nie uczyniło go przaśnym i pasowało do reszty domu. Stąd podłoga na suficie czy lamele nawiązujące do klatki schodowej, ale z wklejoną mozaiką. Tomek z firmy wykończeniowej właśnie tutaj nas „pokochał”. Nie będę go cytować hahah
W skrócie: klimat relaksujący i odrobinę seksowny... ;P
p.s. świetny patent z telewizorem ukrytym za szkłem weneckim …
Spa z widokiem w projekcie KOiKO
Maxfliz: Centralnym punktem strefy dziennej jest przestrzeń wypoczynkowa z sofą. Jakie były Wasze pomysły na to miejsce? Jak chcieliście, aby to miejsce wpływało na komfort mieszkańców?
Ewa/ Basia To miejsce miało zapraszać do odpuszczenia stresu dnia codziennego. Sofa jest głęboka i miękka – najwygodniej się na niej leży, nie siedzi… Ogień w kominku, muzyka – relaks z wyciągniętymi nogami po sytym posiłku, a za chwilę sauna i bąbelki – może w odwrotnej kolejności – nie wiem – „to Ty rządzisz, bo jesteś u siebie”.
Maxfliz: Czy klatka schodowa pełniła jakąś szczególną rolę w koncepcji projektu? Jakie wyzwania wynikają z projektowania tej przestrzeni?
Ewa/ Basia Miał być efekt WOW – to ją widać już od samego wejścia do domu …
Tak, jak wspomniałyśmy – to broszka domu – cudownie prezentuje się również z poziomu wyżej. Chciałyśmy, żeby telewizor nie był najważniejszy. Miał być niewiele znaczącym elementem całości.
Tutaj kolejny wykonawca nas „pokochał” ... Jednak razem stworzyliśmy coś pięknego. Absurdalny pomysł przeczący fizyce był wyzwaniem dla wykonawcy – ale tym bardziej jesteśmy wdzięczne, że był w tym z nami. Popisał się kunsztem pracy i wiedzy technicznej.
Maxfliz: Jakie są Wasze ulubione elementy tej przestrzeni i dlaczego uważacie, że są one tak ważne dla całego projektu? (kamień w sypialni itp.)
Ewa/ Basia: Klatka schodowa, ale o tym już mówiłyśmy. Podłoga – to jest dzieło sztuki. Długość desek dobrana jest tak, żeby wydzielała oś symetrii holu. Zabudowa kuchni, tak ciężka, ale lewitująca (podobnie jak pierwszy stopień schodów) i „wędrująca” do jadalni. Jakby dopasowywała się do rytmu życia i jakiejś chronologii w codziennych czynnościach.
Kominek w sypialni – miał być majestatyczny – najważniejszy w tym pomieszczeniu. Skupiający na sobie uwagę.
I to, czego nie widać… Architektura samego budynku przewidywała małe skosy na poddaszu – co nie podobało się ani nam, ani Inwestorom. Więc je zamknęłyśmy :P
Przestronny salon w projekcie siostr KOiKO
Maxfliz: Czy istnieją unikalne lub nietypowe rozwiązania, które zastosowaliście w tym projekcie i które szczególnie Was inspirują?
Ewa/ Basia: Na początku wspomniałyśmy, że wyzwanie przestaje być wyzwaniem, gdy już jest za nami. Podobnie jest z naszymi pomysłami. Gdy jesteśmy w procesie tworzenia, jedna myśl nakręca kolejną będąc inspiracją samą w sobie. Co nie znaczy, że nie cieszymy się z efektu końcowego. Jesteśmy z nim „oswojone”.
Tutaj każdy zakątek jest przemyślany. Nie idziemy do garażu – gdybyśmy poszli, widzielibyśmy po drodze piękną fornirowaną ścianę z ukrytymi drzwiami i sam garaż, który też projektowałyśmy. Jeszcze wcześniej piękną spiżarkę urządzoną na życzenie Inwestorów w stylu prowansalskim. A wychodząc do ogrodu moglibyśmy zajrzeć do piwniczki na wino ukrytej pod wodospadem – tam też jest ciekawie…
Ujęcie detali w projekcie kuchni sióstr KOiKO
Maxfliz: Na zakończenie opowiedzcie w jaki sposób ten projekt odzwierciedla Waszą tożsamość jako projektantek wnętrz i jako siostry?
Ewa/ Basia: Teraz, na samym końcu wywiadu, przypominają nam się trudne chwile w pracy nad tym projektem...
Prawda jest jednak taka, że one pojawiają się również na innych inwestycjach. Projektowanie wnętrz za każdym razem jest nową przygodą, w której biorą udział nowi uczestnicy ze swoim prywatnym bagażem doświadczeń, ale razem dążymy do celu.
Prywatnie jesteśmy przykładem tego, że z „bagna” można wyjść z uśmiechem na twarzy, pod warunkiem, że zachowasz stosunkowo zdrowy rozsądek i skupisz się na możliwościach, a nie na przeszkodach. Tylko trzeba wierzyć w szczęśliwe zakończenie i intensywnie pracować nad rozwiązaniem problemu, a nie stękać, że coś nie idzie po Twojej myśli… Ważne jest to, czego się nauczysz i jak to wpłynie na Ciebie, jako człowieka.
Siostry KOiKO
BIO
Założycielki pracowni KOiKO Design. Dwie kobiety, dwie Kolendy – przedstawiamy Wam właśnie genezę nazwy naszej pracowni. Obie jesteśmy absolwentkami Politechniki Wydziału Budownictwa na kierunku konstrukcje budowlane i inżynierskie. Przez kilkanaście lat naszej pracy (mamy za sobą 20-letnie doświadczenie) postrzegałyśmy to jako wadę, dzisiaj doceniamy fakt, że ukończyłyśmy takie studia. Cytując nasz prywatny autorytet w branży architektów wnętrz: „Wy jesteście architektami od dziecka, a Wasza praca jest tego dowodem”. Jesteśmy cholernie wymagające i krytyczne dla samych siebie, więc z premedytacją używamy cytatu. Poznałyśmy branżę wnętrz od podszewki – kiedyś meblowałyśmy swój własny pokój, później obliczałyśmy wymiar podciągu, konstruowałyśmy meble, remontowałyśmy swoje mieszkania, na projektowaniu wnętrz kończąc. To tutaj się zatrzymałyśmy doskonaląc nasze umiejętności przez wiele lat. Uwielbiamy absurdalne, zaskakujące czy przeczące mechanice „zabiegi projektowe”. Widzimy piękno w prostych rozwiązaniach trudnych zadań. Wolimy zaskakiwać pomysłami niż projektować w zgodzie z przyjętymi sztywnymi trendami. Innowacyjne pomysły nas nakręcają, sztampowe nas przytłaczają. Ludzie nas inspirują najbardziej wtedy, gdy wychodzą poza schemat, a ich oczekiwania są nietuzinkowe. Wybieramy radość i uśmiech, zamiast poważnej pozy i pokerowej twarzy. Same jesteśmy trochę zwariowane, potrafimy bawić się, jak dzieci. Dlatego naszym celem jest czerpanie radości z projektowania i dawanie radości naszą pracą. Sprawia nam frajdę to, że nasi Inwestorzy czują się przy nas dobrze i swobodnie – bowiem towarzyszy temu szczerość w konstruowaniu oczekiwań. Lepiej jest obserwować i czuć emocje, niż domyślać się, „co autor miał na myśli”. Tutaj bardzo przydaje się nam nasze trudne dzieciństwo. Mamy w sobie niewyczerpane (na razie) pokłady empatii i wrażliwości na drugiego człowieka. Ktoś kiedyś powiedział o nas, że Ewa i Basia to chodzące emocje. No tak – skaczemy z radości, płaczemy ze wzruszenia i warczymy, gdy ktoś działa przeciwko nam i naszym Inwestorom