Technika pod lupą - jak kłaść płytki XXL?
Okazją do rozmowy o płytkach XXL stała się modernizacja strefy wejściowej do salonu firmy Maxfliz przy ulicy Zakopiańskiej w Krakowie. Reprezentacyjna część obiektu, obejmująca, między innymi, główne wejście, informację i dział obsługi architektów zyskała nowy wizerunek – płytki, które znajdowały się w tym miejscu od kilkunastu lat, zniknęły, a w ich miejscu pojawiły się nowoczesne imitacje kamienia naturalnego, w modnym formacie XXL – 150x300 cm.
Ponieważ renowacja nie była możliwa w czasie, gdy salon normalnie funkcjonuje, została przeprowadzona na początku nowego roku, gdy odbywała się inwentaryzacja. Krótki czas, w którym trzeba było się zmieścić, wymusił metodę robót.
Monika Gibes: Prace objęły prawie 250 metrów kwadratowych powierzchni. Jak długo Pan i Pana pracownicy pracowaliście w salonie firmy Maxfliz?
Krystian Kuzak: 6 dni. Płytki były układane na poprzedniej okładzinie ceramicznej. Jest to metoda, którą staram się forsować u klientów, bo jest to dobry podkład pod gresy pocieniane i jest tak szybciej, zdecydowanie szybciej. A tu mieliśmy bardzo mało czasu, żeby wykonać państwa zlecenie.
Monika Gibes: Jak długo trwałyby prace, gdyby przeprowadzali je panowie metodą tradycyjną – z usunięciem starych płytek?
Krystian Kuzak: Około trzech tygodni. Bo trzeba skuć starą okładzinę, zeszlifować klej, który nie wszędzie odejdzie, potem zagruntować podłoże, położyć warstwę wyrównującą, bo podłoże na pewno w niektórych miejscach ulegnie uszkodzeniu. I jest dodatkowo potrzebny czas technologiczny, na wyschnięcie każdej warstwy. I dopiero wtedy można układać nowe płytki.
Monika Gibes: Poza czasem, dochodzą do tego jeszcze koszty
Krystian Kuzak: Tak, wywozu skutych płytek, mas wyrównujących...
Monika Gibes: Co jest istotne, gdy płytki są układane na starej okładzinie?
Krystian Kuzak: Przede wszystkim podłoże musi być równe – nie może być nierówności, bo jeżeli warstwa kleju będzie w którymś miejscu za gruba, to płyta ugnie się i pęknie w tym miejscu. Z resztą, to w ogóle jest zasada jakiejkolwiek pracy z płytkami, że podłoże musi być czyste, suche, odtłuszczone, równe, proste i trzymające się. Później takie podłoże smarujemy warstwą sczepną i układamy na nim płyty.
Monika Gibes: Z naszych statystyk wynika, że sprzedaje się coraz więcej gresów o dużych rozmiarach. Czy Pan również zauważył, że takie płyty robią się coraz popularniejsze?
Krystian Kuzak: Tak, to prawda. Generalnie w zeszłym roku, praktycznie każdą łazienkę, którą układałem, robiłem w gresie wielkoformatowym. Były to zarówno łazienki w nowych budynkach, jak i renowacje, gdzie duże płyty wchodziły na stare. Myślę, że to wynika z tego, że rosną pensje, ludzie się bogacą, więc to robi się coraz popularniejsze, modne. Poza tym, większość moich klientów to osoby o pewnym poziomie zamożności, więc to na pewno też ma wpływ.
Monika Gibes: Ma pan już kilkuletnie doświadczenie w pracy z takim materiałem?
Krystian Kuzak: Pierwszy raz kontakt z gresami wielkoformatowymi miałem 5 lat temu, ale na początku były to płyty metr na metr, a potem stopniowo ich rozmiar się zwiększał. Od dwóch lat układamy płyty XL i XXL, aż do formatu półtora metra na trzy.
Monika Gibes: Domyślam się, że układanie takich płyt wymaga specjalistycznego sprzętu. Czy jest on bardzo kosztowny?
Krystian Kuzak: Rama do przenoszenia płyt to koszt około czterech tysięcy złotych. Przecinarki zaczynają się od dwóch trzysta przy możliwości cięcia na długość półtora metra. Dla cięcia na długość trzech metrów trzeba wydać około czterech tysięcy złotych.
Monika Gibes: Ale widziałam, że ciął pan płyty również szlifierką kątową…
Krystian Kuzak: Jeżeli są łuki albo wcięcia, to trzeba. Tnie się wtedy dobrą tarczą do gresu.
Monika Gibes: Ale chyba wymaga to dobrej ręki i pewnego doświadczenia?
Krystian Kuzak: No tak. Poza tym, jak są jakieś narożniki wywiercić trzeba sobie otworek, żeby nie doszło do pęknięcia płyty. Potem takie cięcie wypadałoby zapolerować, bo jeżeli jest jakieś mikrouszczerbienie na krawędzi to może ono spowodować późniejsze pęknięcie w tym miejscu.
Praca z takimi gresami wymaga również większej ilości pracowników – cała płytę podnoszą czasami cztery osoby, a taką, które w której zostały zrobione wycięcia i trzeba ją gdzieś wstawić, w szczególne miejsce – nawet siedem.
Monika Gibes: No, właśnie – manewrowanie takimi dużymi płytami nie jest łatwe. A czy zdarzyło się Panu kiedyś, żeby realizacja projektu była niemożliwa, bo samo wniesienie dużej płyty do pomieszczenia było problemem?
Krystian Kuzak: Zdarzyło mi się, że kiedyś klient zamówił płyty większe niż można było wnieść i dopiero ja uświadomiłem klienta, że takich gresów nie zamontuję. Architekt zmierzył pomieszczenie, w którym miały być one przyklejone, ale nie wziął pod uwagę tego, że nie uda ich się wnieść, przez otwór drzwiowy. Musieliśmy wcześniej przycinać płyty. Projekt ułożenia musiał być zmodyfikowany.
Monika Gibes: I dlatego właśnie warto jest korzystać z pomocy doświadczonych fachowców i już wcześniej konsultować z nimi rozwiązania techniczne. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Monika Gibes -specjalistka ds. płytek w Maxfliz Kraków
e-mail: monika.gibes@maxfliz.pl