Historia kąpieli czyli z wanną przez stulecia
Niektóre rzeczy, znajdujące się w naszym otoczeniu, wydają się tak oczywiste, że nie bierzemy w ogóle pod uwagę, że kiedyś mogło ich po prostu nie być. Łóżko, nóż czy wanna – to tylko początek listy przedmiotów, które, w powszechnej opinii, istniały od zawsze. Tymczasem wszystko ma swój początek.
Zanurzanie ciała w wodzie towarzyszyło człowiekowi od zarania dziejów, chociaż każda epoka przypisywała mu inne znaczenie. W dzisiejszych czasach nikt już nie może sobie wyobrazić życia bez ciepłej wody i relaksujących kąpieli. Dziś wiemy również, że kąpiel nie służy wyłącznie higienie, ale również urodzie i zdrowiu. Nie zawsze tak było. Jaka więc była historia kąpieli?
KNOSSOS - TUTAJ WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO
Do czasów świetnej kultury minojskiej, każdy zdrowy człowiek mył się 'po ludzku' – w strumieniu czy jeziorze. Aż w XVI wieku przed naszą erą na Krecie, dokładniej rzecz ujmując w Knossos – w jednym z tamtejszych bogatych pałaców, wyposażonym w toalety spłukiwane wodą i kanalizację (czyli rozwiązania, których brak było w ówczesnym świecie), powstała pierwsza wanna.
Niewielkich rozmiarów, kamienna, bogato zdobiona wanna dla prawdziwej królowej! Historia pokazuje, że choć długie kąpiele królowej, były dla mieszkańców pałacu kompletnie niezrozumiałe, to jednak za tę 'królewską decyzję' i konsekwencję we wprowadzaniu nowinek technicznych, miliony współczesnych amatorów kąpieli powinno jej dziś szczerze podziękować.
STAROŻYTNE RYTUAŁY - GRECJA NIEKONIECZNIE DEMOKRACJĄ CZYŚCIOSZKÓW
Z Krety do Grecji nie jest daleko, dlatego nikogo nie dziwi fakt, że w czasach starożytnych, w tej kolebce cywilizacji, o wannach wiedziano całkiem sporo. Z dumą również podkreślano, że Archimedes, właśnie w wannie, dokonał swojego epokowego odkrycia o wyporności.
Sam filozof podobno nie należał do entuzjastów częstego mycia, twierdząc, że długie wylegiwanie się w wannie jest szkodliwe dla zdrowia – woda bowiem rozmiękcza ciało i dostęp do niego mają wówczas rożne choroby. Z drugiej strony Odyseusz, w opisach Homera, relaksował się właśnie poprzez długą kąpiel w wannie.
Warto jednak podkreślić, że starożytny, swoisty kult czystości dotyczył przede wszystkim najwyższych warstw społeczeństwa. Biedniejsi mieszkańcy w Grecji, Rzymie czy Egipcie nie byli już takimi czyścioszkami. Grecy zwykle do mycia nie używali nawet wody! Nacierano ciało oliwą, którą zeskrobywano następnie wraz z brudem.
Ale nie wszędzie kąpiel traktowano tak samo. W Kraju Kwitnącej Wiśni uważano ją za rytuał zdrowotny, podobnie było w hinduizmie – tu również higiena odgrywała duże znaczenie, uważano bowiem, że brud obraża bogów.
STAROŻYTNY RZYM - KOLEBKA SPA
Chociaż Grecja stanowiła dla starożytnych Rzymian niedościgniony wzór, to jednak higieniczny wzorzec najwidoczniej zaczerpnęli z innego źródła. Śmiało można bowiem powiedzieć, że Rzym to kolebka SPA. Obfitujący w źródła termalne hołdował tradycji publicznych łaźni zwanych Termami. Tutaj długa kąpiel była rzeczą niemal rytualną. W obszernych pomieszczeniach mieściła się „parówka” za nią ogrzewane pomieszczenie, w którym odpoczywano, dyskutowano, przechadzano się, by z kolei rozgrzane i rozluźnione ciało zanurzyć w basenie z zimną wodą. Już wówczas znane było pobudzające działanie takich kąpieli.
Wizja pławiących się w Termach wszystkich obywateli jest jednak cokolwiek zwodnicza. W kompleksach Term, w teorii dostępnych dla wszystkich (zarówno ludzi wolnych jak i niewolników), istniał podział, który ściśle określał godziny kąpieli tak, aby bogaczy nie raził widok obywateli niższego statusu społecznego.
Pocieszenie stanowił fakt, że opłata za korzystanie z Term była bardzo niska. Okresowo była nawet znoszona przez Cesarza w drodze łaski, aby tym samym zjednać sobie lud rzymski.
Korzystanie z publicznych łaźni nie było jedynym sposobem na dbanie o czystość ciała w starożytnym Rzymie. Bogate rzymskie domostwa posiadały pomieszczenia podobne do współczesnych łazienek, a w nich osobne wanny do zimnej i gorącej wody oraz modele wanien jedno i dwuosobowych.
Ciekawym faktem w historii kąpieli były zabiegi żony Nerona - Poppei, która znając zbawienne działanie oślego mleka na skórę, zażywała kąpieli w wannie pełnej mleka od 500 oślic! Wiara w upiększającą moc mleka przetrwała do czasów nowożytnych - w oślim mleku kąpała się również George Sand, przyjaciółka Chopina.
ŚREDNIOWIECZE - HIGIENICZNA ASCEZA
W średniowieczu odeszło się, niestety, od kąpieli dla przyjemności. Wraz z rozpowszechnieniem się chrześcijaństwa w Europie, dla higieny osobistej nastały bardzo ciężkie czasy. Kościół potępił bowiem nie tylko stosowanie 'kosmetyków', ale nawet samą kąpiel. Dbanie o sferę cielesną uznawano bowiem za przejaw próżności. Znane było chociażby powiedzenie św. Hieronima, który twierdził, że ten, kogo chrzest oczyścił, nie potrzebuje już żadnej innej kąpieli.
W nie mniejszym stopniu niż religia, sens czystości zanegowały ówczesne 'mody naukowe'. W obliczu szalejącej wówczas w Europie dżumy, głoszono pogląd (powtarzany za Archimedesem), że rozprzestrzenieniu choroby sprzyja woda, która rozpulchnia skórę i czyni ją podatną na rozprzestrzenianie się choroby.
Pozostały jednak, co ciekawe, łaźnie publiczne (żałośnie skromne w porównaniu z rzymskimi), i choć budziły opory - nie tyle za sprawą upodobania do brudu, ale z obawy przed ryzykiem rozwiązłości - to jednak nie zostały zlikwidowane całkowicie. Gwoli skrupulatności należy dodać, że obawa przed niemoralnością nie była wcale bezzasadna – w wiekach średnich w wielu miejskich łaźniach, jeśli już zażywano kąpieli, to bez podziału na płeć, a rozrywką panów było obserwowanie kapiących się kobiet, ze specjalnie wybudowanych galerii.
Na tle innych ludów europejskich higiena naszych rodaków nie prezentowała się najgorzej.
Władysław Jagiełło, jeśli wierzyć przekazom, nie wytrzymywał bez kąpieli więcej niż trzy dni, a książę Witold uchodził za prawdziwego konesera i zagorzałego wielbiciela kąpieli, ponieważ korzystał z łaźni co dzień! Bolesław Chrobry natomiast, zwykł używać łaźni jako miejsca wymierzania kar osobom z co zacniejszych rodów. Są to chwalebne wyjątki, jaśniejące niczym gwiazdy, na średniowiecznym niebie, odrzucającym higienę jako element próżny a przede wszystkim zbędny.
RENESANS - CZY ABY NA PEWNO ZŁOTY WIEK?
Czas odrodzenia bynajmniej nie przedefiniował zasad higieny. Czasy Leonarda da Vinci i Michała Anioła to niewątpliwie uczta dla oka, ale katorga dla nosa. Wszystko dlatego, że w dalszym ciągu panowała powszechna opinia, iż skóra człowieka jest materią przepuszczalną, przez którą bez trudu przechodzą choroby. Jednym słowem – kąpiel szkodzi. Erazm z Rotterdamu zalecał co prawda, aby przed posiłkami myć dłonie, ale daleki był od propagowania ryzykownego mycia całego ciała poprzez zanurzenie.
Epoka nie sprzyjała popularyzacji kąpieli, a nawet częstego mycia ciała, przez Europę przetoczyły się wojny religijne, epidemie dżumy i kiły, którym wspomniany brak higieny wybitnie sprzyjał. Renesans, oceniany przez pryzmat kąpieli, można opisać jednym zdaniem: powróciły wzorce antyczne, ale stosunek do higieny pozostał średniowieczny. Odmiana obyczajów przyszła dopiero 200 lat później...
BAROK – PIĘKNO UKRYTE... POD BRUDEM
Barok to kompletne załamanie higieny ciała. XVII-wieczny poradnik czystości przypomina: myć należy te części ciała, których nie zdoła ukryć odzież.
Po fali dżumy, utwierdzeni w przekonaniu o szkodliwości wody, ludzie baroku dokonali zmiany w postrzeganiu zjawiska higieny. Nie chodziło w niej już tylko o używanie wody, lecz raczej tzw. suchej toalety, polegającej na zmianie odzieży. Taki rodzaj wypaczonej 'higieny ubraniowej'. Zamiast wody na europejskich dworach królowały perfumy oraz... puder. Co ciekawe kategorycznie przestrzegano przed myciem włosów – aby zachować piękną fryzurę zalecano nacierać skórę głowy otrębami prażonymi bądź posypywanie wierzchu głowy pudrem właśnie. Być może należałoby traktować te zabiegi jako początki suchego szamponu – tak popularnego w dzisiejszych czasach?
Z łatwością możemy sobie wyobrazić jak wyglądała higiena w tym okresie, przyglądając się Wersalowi Króla Słońce. Miejsce to uznawano wówczas za najbardziej eleganckie w Europie. Krążą legendy o tym, jakoby dwór Ludwika XIV, nie znając toalet, załatwiał potrzeby na korytarzach i w kominkach, a gdy odór stawał się nie do wytrzymania, po prosu przenoszono się do innego pałacu (ponoć 'aromat', który wsiąkł w deski Wersalu wyczuwalny jest do dziś).
W domach prywatnych, w XVII wiecznej Warszawie, kąpiele były przywilejem głównie zamożnych. Przede wszystkim za sprawą wysokiej ceny wody. Ta ze studni była twarda i cuchnąca, a za beczkę dobrej wody, rozwożonej przez handlarzy, trzeba było zapłacić 15 groszy – równowartość 3-4 kur!
Kontrast epoki stanowi fakt, że w XVIII wieku wanny i kąpiele nieśmiało powracać zaczęły do łask. Między innymi za sprawą Marii Antoniny, która lubowała się w braniu długich, odprężających kąpieli do tego stopnia, że, nie chcąc z niej wychodzić, żądała aby śniadanie przynosić jej do wanny właśnie. Kąpiel brano w salonie, do którego wnoszono wolnostojącą wannę. Wsadzano do niej damę, a wodę pudrowano z wierzchu, aby zakryć nagość. Wanna nakrywana była czasem pokrywą, aby ciepło nie uchodziło z niej za szybko, a dama mogła swobodnie prowadzić ożywioną konwersację z gośćmi.
W połowie XVIII wieku coraz większa popularnością zaczęły cieszyć się w Europie tzw. kuracje u wód. To właśnie uzdrowiska w głównej mierze przyczyniły się do tego, że kąpiel ponownie zaczęła pełnić funkcję higieniczną. Co ciekawe kąpiel w ciepłej wodzie (jako rozleniwiająca ciało) dla oświeceniowej burżuazji, była oznaką zdegenerowania i odrzucano ją jako praktykę klasy upadającej. Zimna kąpiel natomiast przywracała gibkość, sprężystość i energię – uważano bowiem, że ciało podlega takim samym regułom jak hartowana stal.
Osiemnasty wiek to również zmiana w zakresie intymności kąpieli – w wielkich rezydencjach, obok sypialni, pojawiają się nowe pomieszczenia, pełniące funkcję zbliżoną do współczesnych łazienek, a raczej salonów kąpielowych.
1751 rok – PIERWSZA DEFINICJA WANNY
W encyklopedii z 1751 roku wannę definiuje taki oto zapis: „Obiekty o ustalonych kształtach: 4,5 stopy długości na 2,5 szerokości oraz 26 cali wysokości. Mogą być wykonane z miedzi bądź drewna opasanego obręczami.”
XIX/XX wiek – REWOLUCJA NIE TYLKO PRZEMYSŁOWA
Wiek XIX to epoka higienicznych wynalazków. Rewolucja przemysłowa zmieniła wszystko, ale nie od razu. Prace urbanistyczne przyczyniły się do inicjatyw
pro-zdrowotnych, utworzono sieć kanalizacyjną.
Z końcem XIX wieku już połowa budynków mogła pochwalić się dostępem do bieżącej wody. Jednak nawet budując nowe domy nie zawsze pamiętano o urządzeniu łazienki – niekiedy brakowało wyobraźni, niekiedy środków, a innym znów razem w ogóle nie widziano takiej potrzeby. Według źródeł, w 1902 roku w Krakowie, jedna łazienka przypadała na 389 mieszkańców, czyli na około 70 rodzin!
Łazienki pozostawały w zasięgu bogaczy. Reszcie społeczeństwa wystarczała do higieny publiczna łaźnia lub miednica (w bogatszych domach osadzano ją na drewnianym stoliku) i dzban. Niekiedy korzystano też z drewnianych balii, które służyły również jako miejsce do prania. Wodę podgrzewano w garnkach, a następnie członkowie rodziny myli się w tej samej wodzie jeden po drugim.
Na szczęście nadszedł wiek XX, kiedy kąpiele nie tylko wróciły do łask, ale też w szybkim tempie rozwinęła się dziedzina medycyny naturalnej opartej na kąpielach właśnie. Sanatoria, nowy nurt SPA (Sanum Per Aqua), łazienki z wanną lub natryskiem i bieżąca woda w każdym domu – to niewątpliwe zdobycze XX wieku. Pod koniec XX wieku istniała obawa, że stające się coraz modniejsze natryski, całkowicie wyprą z naszych łazienek wanny.
Szybko jednak zauważono, że oszczędność miejsca i zużycia wody, to ważne argumenty, ale w żadnej kabinie prysznicowej nie można się położyć ani zrelaksować po długim dniu w pracy. Wiek XX przyniósł również urozmaicenie kąpieli pod postacią hydromasażu – tzw. jacuzzi. Z zabiegów tych, wyjątkowo rozluźniających mięśnie, poprawiających krążenie, można było swobodnie korzystać nie tylko w profesjonalnych gabinetach SPA, ale również w zaciszu własnej łazienki.
Wiek XXI kontynuuje trendy rozpoczęte w poprzednim wieku, w którym łazienka stała się nie tylko miejscem, gdzie dbamy o higienę, lecz także ważnym elementem naszej codzienności i kreowania przestrzeni, w której żyjemy. Coraz częściej jednak, standardowa łazienka – czysta, schludna i bez wyrazu, przestaje odpowiadać na zmieniające się potrzeby.
Dziś królują sypialnie z aneksem łazienkowym lub pokoje kąpielowe, w których, oprócz wolno stojącej wanny, przestronnego prysznica i szerokiego blatu z umywalkami, pojawiają się sofy, pufy, fotele. Nie ma tu miejsca na pralkę, suszarkę czy schowek na miotły.
W tak zaaranżowanych łazienkach i salonach kąpielowych wanna jest często z hydromasażem, a ostatnio bardzo modne stało się korzystanie z dwuosobowej sauny wolno stojącej. Jednym słowem XXI wiek to niepodzielne panowanie w łazience komfortu, przyjemności i relaksu w służbie higienie, urodzie i zdrowiu. Powracamy tym samym do Rzymskiej idei SPA...
Może zatem faktycznie historia kołem się toczy?
Odwiedźcie zakładkę Inspiracje na naszej stronie i zobaczcie jak, wymieniając wannę, możecie zmienić swoją łazienkę w prosty sposób. Mała rzecz - duża zmiana! Odwiedźcie salony Maxfliz – nasi doradcy i projektanci dobiorą Wam wannę tak, aby zmieściła się do łazienki, służyła długie lata i by była bezpieczna i piękna. Do zobaczenia w salonach Maxfliz!
Monika Turska - redaktor naczelna Magnetyzmu Formy
e-mail: monika.turska@maxfliz.pl